Idź do spisu treści

Menu główne

dla Taty

Kącik dla rodziców

Ojcostwo - najważniejsza kariera


Wydaje się, że istotnym czynnikiem leżącym u praktycznie  wszystkich poważnych kryzysów współczesnego świata jest zanik męstwa. Myślę tu przede wszystkim o kryzysie moralnym, kryzysie miłości i odpowiedzialności (pociągającym za sobą rozpad małżeństw wraz z całą lawiną dalszych konsekwencji), krysysie wartości i autoytetów, a także o kryzysie zaufania do Boga, nie mówiąc już o Kościele. Taki stan przyczynia się istotnie do faktu, iż współcześni politycy okazują się ludźmi małego formatu (kiedyś można ich było nazywać „mężami stanu”, dziś to określenie nie bardzo mi chce przejść przez usta). Wpływa to oczywiście na politykę wewnętrzną iędzynarodową, powodując brak stabilności,  poczucia bezpieczeństwa, stwarza zagrożenie dla pokoju na świecie. Kryzys męstwa jest także pretekstem i pożywką do walki z przejawami męskości
 batalii przybierającej postać agresywnego, nienawistnego feminizmu.

Czym jest męstwo?

Dla mnie jest ono cechą (i postawą zarazem) pozwalającą na wierne trwanie przy obranych zasadach, wartościach i zobowiązaniach, bez względu na naciski czy groźby zewnętrzne oraz na pobudzenia wewnętrzne. Wierne trwanie, aż (gdy zajdzie taka potrzeba)  do gotowości oddania życia za najwyższe z wyznawanych wartości. Tak rozumiane męstwo nie jest zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Co więcej, odnoszę wrażenie, że łatwiej  znaleźć dziś mężną niewiastę niż prawdziwie mężnego mężczyznę.
Chciałbym tu podkreślić znaczenie wytrwałej (nawet trudnej) wierności. Wierność danemu słowu, umowie, przyrzeczeniu, przysiędze, ideałom, Bogu i Kościłowi oraz ostatecznie sobie samemu, to podstawa stabilności i poczucia bezpieczeństwa, zarówno w wymiarze mikro indywidualnym każdego człowieka, jak również w skali makro w relacjach międzynarodowych.

Do postawy męstwa trzeba świadomie i w trudzie dorastać. Nikt nie stanie się mężny  przez przypadek ani bez osobistego wysiłku. Tak więc, by stać się mężnym, trzeba najpierw tego zapragnąć. I tu napotykamy trudność podstawową. Męstwo nie jest w modzie, nie jest na  topie czytrendy, jak by powiedziała dziś młodzież. Mężczyźni, owszem, marzą o przeróżnych karierach, by spełnić siebie (zgodnie z tęsknotami nierzadko fałszywymi czy wprost wynaturzonymi) i być podziwianymi (zwłaszcza przez kobiety do czego liczni się nie przyznają, albo nawet nie zdają sobie sprawy). Jakie dziś lansuje się tęsknoty męskie, wmawiając, że spełnione staną się źródłem niekwestionowanego szczęścia? Zanim je zacznę wymieniać, zaznaczę, że żadna z nich nie trafia w prawdziwą naturę mężczyzny. Więcej, są one z nią sprzeczne, a więc brutalnie mówiąc wynaturzone i tym samym nie mogące dać szczęścia.

Wszak szczęście prawdziwe płynie z bycia sobą, w sposób maksymalnie czysty, czyli zgodny z naturą i z planem Stwórcy. Krótko mówiąc mężczyźni powinni szukać swego szczęścia na drodze ojcowania (szeroko rozumianego), a kobiety na drodze matkowania. Dla wszystkich ludzi bycie sobą oznacza życie w prawdzie, wyzwolenie z egoizmu ku miłości i odpowiedzialności, życie w wolności do ciągłego wybierania dobra i nieustannego wzrostu ku szczytom swoich człowieczych możliwości, ku... świętości. To prawdziwe szczęście na ziemi przechodzi „płynnie” w szczęście w domu Ojca.

Co męskie nie jest?

Wymieńmy fałszywe wzorce męskości, funkcjonujące w dzisiejszym świecie i  kuszące, nierzadko skutecznie, osoby płci męskiej:
Elegancikowaty, narcystyczny laluś z upudrowaną buzią i ufryzowanymi włoskami, wielce zabiegający o wygląd i stroje. Poruszający się z wyreżyserowanym i wymuszonym wdziękiem. Wyglądem próbujący konkurować z najładniejszymi panienkami laleczkami.
Beztroski, chłopczykowaty Piotruś Pan skaczący z kwiatka na kwiatek, nieskażony myślą o jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Playboy bawiący się beztrosko (i bezmyślnie) na terenie  seksualności kilkudziesięcioletni chłopczyk. Programowo niedorozwinięty, tak niefrasobliwie traktujący owoce (poczęte dzieci) swoich zabaw seksualnych, że należałoby się zastanowić, czy  w ogóle ten osobnik przekroczył już próg uczłowieczenia. Choć niewątpliwie przynależy on do rodzaju ludzkiego, nie przynosi mu chluby.
Macho twardziel, wręcz programowy brutal w dziedzinie seksualności, o zniszczonej naturalnej wrażliwości, zdolności do wzruszeń i uniesień. Etatowy „niszczyciel”  traktowanych przedmiotowo kobiet, chlubiący się swym odarciem z wszelkich przejawów ciepła człowieczego.
Szybkostrzelny szeryf(czytaj: bandzior) cynicznie i imponująco sprawnie „mordujący” wszystkich dookoła. Nie zawsze wiadomo po co, ale za to jak! zawsze  efektownie. Nowoczesny szeryf już nie staje w niczyjej obronie, nie poświęca się dla ochrony słabszych, on po prostu załatwia skutecznie swoje egoistyczne interesy.
Wspólną cechą wymienionych wzorców jest skrajny egoizm(zaprzeczenie  miłości), bezmyślność i bezrefleksyjność (niemyślenie o przyszłych skutkach dzisiejszych poczynań), bezwolność (podporządkowanie działań chwilowym odczuciom a nie poddanie ich kontroli woli) i totalny brak odpowiedzialności za skutki swych działań. Nasuwa się nieodparte wra  ?enie, że ktoś prawdziwie inteligentny i znający naturę człowieka wymyślił celowo i promuje antywzorzec męskości. Gwarantujący frustrację i poczucie  bycia nieszczęśliwym, zatracenie w życiu doczesnym... i wiecznym.


Postawa chrześcijanina

Wykorzystując inteligencję nieprzyjaciela człowieka, można przez negację jego pomysłów stworzyć wzorzec prowadzący  do pełni szczęścia na ziemi i skutecznie wprowadzający w szczęście wieczne. Będzie to postawa pełna miłości, uczciwie zatroskana o dobro bieżące i przyszłe  (aż do wieczności), charakteryzująca się silną i konsekwentną wolą wyboru dobra poskramiającą chwilowe uczucia i pobudzenia ciała w kierunku zła (pokusy) i obejmująca niezachwianą odpowiedzialnością siebie oraz powierzonych sobie. Co należałoby zrobić, by tak nakreślony wzorzec szczęśliwości uczynić atrakcyjnym dla współczesnych? Ano, trzeba  by przeciwstawić się nowomodom i popłynąć pod prąd. Odrzucić idee indywidualizmu, hedonizmu i rozwiązłości seksualnej, mity osiągania szczęścia bez wysiłku na drodze   "róbta co chceta”. Przywrócić wiarę w Boga i zaufanie Bogu, że Jego przykazania są jedyną i nieomylnie pewną drogą do szczęścia.
Nie wystarczy zrozumieć, w czym leży zło. Trzeba mieć siłę, by opowiedzieć się za dobrem. Do tego jest potrzebna silna wola i wytrwałość, do tego potrzebne jest męstwo. Doświadczenie uczy, że mężczyzna, który wrósł mocno w świat wartości wyższych, mówiąc wprost jest wierzący, praktykujący i korzysta regularnie z sakramentów, znacznie częściej staje tu na wysokości zadania niż ktoś zdany wyłącznie na własne siły.  Tę oczywistą prawdę odrzuca dziś coraz więcej (nawet porządnych i uczciwych) mężczyzn i podejmuje niemal beznadziejną walkę z siłami zła bez wsparcia ze strony Najwyższego Dobra.  By mężczyzna mógł skutecznie działać, winien najpierw zrozumieć, co należy zrobić, i tego zapragnąć.

Po pierwsze, mężczyzna musi uwierzyć, że
jego przeznaczeniem, jedyną misją mogącą dać mu pełnię szczęścia już tu, na ziemi, jest ojcostwo. Drogi i sposoby realizowania ojcostwa mogą być różne,  choć najpowszechniejszym powołaniem jest ojcowanie w rodzinie.

Po drugie, mężczyzna musi zatęsknić do „kariery” ojcowskiej. Stanie się to w naturalny  sposób oczywiste, gdy uwierzy, że spełnione ojcostwo jest jedyną drogą do jego pełni szczęścia.

Po trzecie, musi precyzyjnie i jednoznacznie wiedzieć,co to znaczy być dobrym ojcem, co należy czynić, by nim się stać. Bez tej wiedzy mężczyzna nie może podjąć planu konkretnych czynów i zachowań w celu realizacji „kariery ojcowskiej". Jego działanie skończyłoby się na... chceniu, a jak wiadomo, samymi (bez poparcia w czynach) dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło.

Po czwarte, musi podjąć wytrwałą pracę na rzecz kariery ojcowskiej. Najważniejszą zasadą jest tu dozgonna wierność na obranej drodze ojcowania. Żadne najwspanialsze nawet zrywy, wzloty i heroiczne dokonania nie są ważniejsze od dozgonnej wierności.

Czy można dać mężczyźnie pragnącemu uczciwie zrobić karierę ojcowską w rodzinie jakąś podpowiedź, jakiś wiarygodny  plan działań? Co konkretnie powinien on robić, na co zwrócić uwagę, co uczynić priorytetem w swych poczynaniach? Jakie powinien wypełniać funkcje, jaki przyjąć wzorzec ojcostwa?
Odwołajmy się do nauki Kościoła katolickiego, która dzięki swej odwiecznej niewzruszoności wobec mód i trendów może być solidnym oparciem dla każdego, również dla niewierzącego.  Odwołajmy się zatem do oficjalnej nauki Kościoła, zawartej w adhortacji apostolskiej Jana Pawła II:
Mężczyzna... powołany jest do zabezpieczenia  równego rozwoju wszystkim członkom rodziny przez:
Wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki.
Troskliwe pełnienie obowiązku wychowania dzielonego z współmałżonką.
Pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości.
Dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego…

Wgłębienie się w powyższe słowa, zrozumienie ich i wprowadzenie w życie małżeńskie daje pełną gwarancję udanego ojcostwa, szczęścia na ziemi i... w wieczności.

Jacek Pulikowski

Rozwinięcie powyższych myśli znajdzie Czytelnik w książkach Jacka Pulikowskiego: Jak wygrać ojcostwo, Edycja Św. Pawła, Częstochowa 2005, Warto być ojcem (najważniejsza  kariera mężczyzny), Wydawnictwo Jerozolima, Poznań 1999.



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego